Marzy o tym, by Kresy Wschodnie wróciły znów do Polski.
Powinienem wspomnieć, iż spotkałem Panie Alinę i Irenę
spacerujące dość rano po warszawskiej starówce. Irena przyjechała z Drohobycza,
a Alina z Chicago. I tu dopiera zaczyna się ciekawa historia, ponieważ Pani Alina
wyjaśniła, jakim to sposobem znalazła się w Ameryce i dlaczego ma takie a nie
inne marzenie. Podróż rozpoczęła na Wołyniu gdzie stał jej rodzinny dom,
niestety nie było w tej ekskursji nic dobrowolnego ani miłego. Wraz z rodziną
kazano im po prostu wyjść i tak zwiedziła Syberie, Persję, Palestynę aż grubo
po wojnie rodzice zdecydowali o podróży za ocean. Powrotu w rodzinne strony nie
było, bo choć dom jeszcze stał to już nie było tam Polski.
Na koniec jeszcze tak się głośno zastanawiała czy jednak
bolszewickie prześladowania nie uratowały ich rodziny przed tym, co wydarzyło
się niedługo później na Wołyniu.
Ach ta historia, rozrzewnia i przeraża.
Pozdrawiam
AM
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz